Wszystko zaczęło się przeszło wiele lat temu we Wrocławiu. Wtedy to profesor Jan Szopa-Skórkowski z Instytutu Biochemii i Biologii Molekularnej Uniwersytetu Wrocławskiego rozpoczął badania nad właściwościami genetycznie modyfikowanego lnu.
Następnie lekarze z Wojskowego Szpitala Klinicznego przeprowadzili pierwsze badania kliniczne nad leczniczym działaniem opatrunków z genetycznie modyfikowanego lnu.
Pierwszy „cud” dokonał się u 56-letniego mężczyzny, który od 1981 roku bezskutecznie leczył owrzodzenie żylne. Po zaledwie 12 tygodniowej terapii opatrunkami lnianymi jego rany, w tym największa o średnicy przeszło 9 centymetrów, znikły całkowicie. Taki wynik zaskoczył nawet samych twórców opatrunków, nie mówiąc o wyleczonym pacjencie.
Jeszcze do niedawna projekt był nieco zagrożony, gdyż brakowało pieniędzy na drogie badania, testy i realizację kolejnych faz projektu. Na szczęście w maju, nieco niespodziewanie Ministerstwo Nauki zdecydowało się na dofinansowanie tego projektu. Resort zdecydował się na przekazanie 6 milionów złotych, z których lwia część zostanie przeznaczona na kontynuowanie badań laboratoryjnych. Niestety to nie jest wystarczająca kwota. Jeśli w przyszłości lniane opatrunki miałyby być refundowane przez NFZ, kolejne badania kliniczne są do tego celu niezbędne.
Wtedy to, badania musiałyby obejmować grupę około 100 osób z najcięższymi przypadkami owrzodzeń i ran. Niestety, ale pieniędzy z resortu wystarczy jedynie na 20 osób. Ale całe szczęście, i na ten problem znaleziono rozwiązanie bowiem chorzy zdecydowali się na opłacanie leczenia z własnej kieszeni.